Kamil Podowski Kamil Podowski
324
BLOG

Nikt nie fika do fanatyka

Kamil Podowski Kamil Podowski Sport Obserwuj notkę 8

Królowie trybun. Niezmordowani fanatycy którzy dla ulubionego klubu zrobią wszystko: poświęcą czas, gardło i mnóstwo wysiłku by za ukochaną Wisełką czy Ruchem podążyć gdziekolwiek. Ale mają i ciemne strony, bo oprócz niezmordowanego dopingu niezmordowanie będą dążyć do bójek, burd i obciążać klubowe kasy z powodu UEF-owskich kar. Przyjrzyjmy się metce, którą spróbuje tutaj wystawić naszym nieodżałowanym kibolom.

                Zupełnie inaczej będzie się siedzieć na trybunie na Amsterdam Arenie, niż na stadionie gdańskiej Lechii. Chociaż wyposażeniem, zaawansowaniem, wielkością i nowoczesnością nasza polska arena Euro 2012 niczym nie ustępuje wspomnianemu obiektowi, to różni się bezsprzecznie rodzajem wypełniających ją kibiców. Bo o ile na mecze Lechii, Lecha czy Legii chodzi stosunkowo dużo sympatyków, to stadiony Wolfsburga, wspomnianego wyżej Ajaksu, czy chociaż Napoli pękają w szwach. I nasuwa się myśl: przecież poziom naszej ligi, a rozgrywek Eredivisie, Serie A, czy Bundesligi to niebo, a ziemia. I zgoda, lecz warto spojrzeć na to jeszcze z innej strony.

Gdyby przyjrzeć się tym wspaniałym obiektom jeszcze bardziej, konkretnie kibicom zajmującym kolorowe siedzenia, to jest jeszcze jedna zasadnicza różnica. Na naszych, polskich stadionach praktycznie nie ma rodzin. Śmiało można nazwać to patologią polskich boisk, wielkim mankamentem nie tylko działaczy i PZPN-u. Widzą to wszyscy miłośnicy kopania futbolówki. Nie umiemy, nie potrafimy poradzić sobie z tym problemem. Chociaż nie można powiedzieć że Związek nie podejmuje żadnych kroków, nie działa, nie podpatruje i nie chce surowo walczyć z problemem. Powiedzmy wprost: na naszych stadionach nie jest bezpiecznie. Nie wejdzie się tam z piwkiem w ręku, nie ma mowy. A wejść z rodziną ? Rzadkość i odwaga.  Suma kar i liczba zatwierdzonych wyroków europejskich instancji daje nam rzetelną diagnozą: o patologię, na, wokół stadionu nie trudno. Nie jest to dziwne, wszędzie są panowie, którzy dbają o zdrowie przechodniów pytając czy mają jakiś problem. Nie jest to spotykane tylko Polsce, ale wszędzie... Ale pozostaje poziom Europy. Dlaczego te stadiony są pełne ? Przecież nie da się zapełnić ich samymi fanatykami. Dlatego trzeba sobie zadać pytanie: Jak wyglądałaby wizytówka naszej stołecznej Legii bez chłopców z „Żylety” ? Lecha bez niebieskich obywateli „Królestwa Pyrlandii” ? Na pewno mniej kolorowo, rytmicznie, ale i.. bardziej bezpiecznie. Przecież można kibicować bez szaleńczej fazy, szokując zwykłego, szarego kibica. Problemem nie jest nawet ta łatwość w łapaniu sankcji. Problemem jest mentalność kibola, która odstrasza. Brutalność, bezpardonowość, często buta i głupota – to bolączka dzisiejszych polskich zespołów. Nie ma co planować promocji, rabatów i konkursów, jak nie weźmiemy się za sposób patrzenia na kibicowanie. Nie nawołuję tu do usunięcia kiboli z boisk. Po prostu o umiar, bo mamy przykład zachodnich sąsiadów.Może to słaba nadzieja, ale może światełko w tunelu, że kiedyś dojdziemy do poziomu Niemców, którzy myśląc o meczu, myślą o dobrej, kulturalnej zabawie przy piwku. Na stadionie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Sport